Zofia
Zając – Gardeła –magister polonistyki UJ, absolwentka
Studium Literacko – Artystycznego UJ, doktorantka Wydziału Polonistyki UJ,
kierunek – językoznawstwo.
Tytuł konferencji „Ciało i język” zainspirował mnie do licznych
refleksji i przemyśleń. Najpierw jako przyszłą językoznawczynię zainteresowało
mnie połączenie dwóch określeń, które z pozoru nie bardzo do siebie pasują.
Ciało ludzkie, bo to określenie jest brane
pod uwagę, to synonim organizmu
ludzkiego, główne jego części to głowa, szyja, tułów, oraz kończyny: górna i dolna. Natomiast język to najogólniej
mówiąc – ukształtowany społecznie system budowania wypowiedzi, używany w
procesie komunikacji interpersonalnej.
Gdy jednak weźmie się pod uwagę, że człowiek
mówi nie tylko artykułując poszczególne dźwięki, ale także poprzez mimikę,
gesty, a nawet milczenie, to związek ciała i języka zdaje się mieć rację bytu.
W tym miejscu pragnę poruszyć problem, moim
zdaniem, niezwykle istotny, a mianowicie bardzo często występujący brak
akceptacji własnego ciała.
Najczęściej nie podoba się własna powierzchowność młodym dziewczętom,
ale nie ma żadnej reguły co do tego. Również młodzież męska ma kompleksy
związane z wyglądem, w dużym stopniu problem dotyka starzejących się ludzi.
Panie martwią się zmarszczkami,
panowie łysieniem, a młodzi narzekają na wszystko, począwszy od krosty na
czole, za dużego nosa, aż do problemu najistotniejszego, mianowicie BMI.
Wszyscy się odchudzają, a potem część cierpi
na zaburzenia odżywiania takie jak anoreksja, bulimia czy kompulsywne
jedzenie.
Powie ktoś, że nadwaga jest niezdrowa i nieestetyczna, ale nikt nie bierze pod
uwagę genetyki. Przecież niewysoka dziewczyna o mocnej budowie ciała nie
dorówna nigdy wymiarom wysokiej kobiety o szczupłej budowie ciała.
Wytworzył się w ostatnich latach cały przemysł
dotyczący odchudzania, na rynek wchodzą wciąż nowe suplementy diety, nie mówiąc
już o samych dietach odchudzających. I co? Efektów nie ma. A powód jest prosty,
dopóki nie zaakceptujemy swego ciała, jego budowy i nie podejdziemy do tej sprawy na luzie, to na nic zdadzą się
wszelkie metody odchudzania.
A jaki ma to związek z tytułem konferencji?
Otóż ma. Bo wyrażamy się całym ciałem, ono
mówi za nas, jak się czujemy, czy mamy dobry humor, czy coś nas boli.
Poczyniłam pewną interesującą obserwację, otóż
przekonałam się, że od czasu, gdy zaakceptowałam niedoskonałości mego ciała,
(któż ich nie ma?), ludzie wyraźnie też mnie bardziej polubili. Dostrzegłam
taką prawidłowość u siebie, że gdy idę ulicą z miną dość zadowoloną, to często nawet nieznajomi ludzie coś do
mnie mówią, i odwrotnie, gdy chodzę
z głową spuszczoną i miną taką, jakbym zaraz miała wybuchnąć, to i
ludzie dokoła reagują inaczej.
Kończąc moją refleksję powtórzę raz jeszcze,
że mówimy nie tylko językiem, ale całą powierzchownością.